czerwca 12, 2019

Dubajski wyścig szczurów










Do niedawna wyścig szczurów kojarzył się głównie z dorosłymi, którzy ślepo wsiadają do machiny jaką jest nieustanna pogoń  za karierą, pieniędzmi, statusem społecznym. Przestaje to jednak być tylko domeną tych najstarszych, gdyż w obecnych czasach rywalizacja i powszechny pęd za ideałem stał się widoczny także  wśród dzieci.
Dubaj jak pisałam w poprzednim poście ( Dlaczego dzieci w Dubaju są inteligentniejsze?), to miejsce, które daje ogromne możliwości rozwoju na każdej płaszczyźnie. Dzieci stykają się z multikulturowym środowiskiem i w jednym mieście mają dostęp do specjalistów prawie z każdej dziedziny. Sprawia to, że mogą one rozwijać pasję jaką sobie tylko wymarzą. Od gimnastyki, po taniec, jazdę konną i naukę języków obcych. Pustynia nie jest nawet ograniczeniem dla rozwoju takich dziedzin jak narciarstwo czy jazda figurowa na lodzie. Jak to się mówi do wyboru do koloru co dusza zapragnie. Rodzice, szczególnie Ci zamożniejsi, których w Dubaju nie brakuje, chętnie inwestują w taką formę zajęć pozalekcyjnych dla swoich pociech. Przecież skoro tyle możliwości to żal z tego nie skorzystać, gdyż to tylko zaprocentuje w przyszłości…
Czy jednak takie podejście i mnogość wyboru nie jest przekleństwem dla tutejszych dzieci?
Pamiętam jaki zimny prysznic mnie spotkał, gdy chciałam zapisać moją córkę, do przedszkola w Dubaju. Byłam pewna, że skoro wszystkie tutejsze placówki edukacyjne są prywatne a moja pierworodna pójdzie dopiero za rok do przedszkola ( tutejszego FS1 według systemu brytyjskiego) to nie będzie z tym żadnych problemów. I tu się zdziwiłam, bo w większości szkół poinformowano mnie, że trzeba dziecko zapisać najpierw na egzamin i uwaga, z wyprzedzeniem dwu lub nawet trzyletnim!!! Liczba chętnych zawsze jest  bardzo duża i nawet lista rezerwowa jest przepełniona i zamknięta. Wychodzi zatem, że będąc już w ciąży powinnam to uczynić!? Są owszem szkoły, które mają miejsca ale najczęściej są one usytuowane na obrzeżach miasta gdzie podróż w jedną stronę może trwać ponad godzinę (50km) lub są to bardzo kiepskie placówki posiadające nauczycieli słabo władających językiem angielskim a klasy są przepełnione. Zaznaczyć należy, także iż pierwszeństwo w zapisach do przedszkoli i szkół mają dzieci, których rodzeństwo już uczęszcza do danej sieci placówek. Stąd też przy kolejnym dziecku może być łatwiej jeżeli decydujemy się je posłać tam gdzie uczęszcza jego rodzeństwo. 
Samo dostanie się na egzamin i opłata, nie gwarantuje wcale tego, że dziecko zostanie przyjęte. Niespełna trzylatkowie są poddawani( w mojej ocenie niezbyt łatwemu) assesmentowi a poprzeczka jest postawiona wysoko. Dzieci nie mające przygotowania i pierwszy raz stykające się z taką formą testu, bardzo słabo wypadają, a w rezultacie nie zostają przyjęte. Stres rodziców by dziecko zaprezentowało się dobrze, niejednokrotnie jest bardzo wysoki. Także oni niejako zostają poddani nieformalnej ocenie. Pytani są o to czym się zajmują, gdzie mieszkają a także czy jedno z nich będzie mogło aktywnie uczestniczyć w życiu szkoły. Zatem machina wyścigu szczurów zostaje wprawiona w ruch już od najmłodszych lat.


W oczekiwaniu na szkolny autobus

Z moich obserwacji wynika, iż szczególnie wysoką wagę do edukacji i zajęć dodatkowych przywiązują osoby pochodzące z Indii. W większości tych rodzin, dzieciom od najmłodszych lat wpaja się  dyscyplinę i konieczność osiągania jak najlepszych wyników w nauce. Edukacja bowiem w ich mniemaniu determinuje pozycję społeczną i możliwość osiągnięcia sukcesów zawodowych. Nierzadko i dziś w tym kraju  popularne są małżeństwa aranżowane, gdzie pary kojarzy się biorąc pod uwagę nie tylko ułożenie gwiazd ale także pochodzenie, zamożność rodzin, wiek a także właśnie wykształcenie i pozycję zawodową. Zależność ta w pewien sposób może „usprawiedliwiać” konieczność bycia najlepszym i wszechstronnym od kołyski.
Co ciekawe jednak, jak spojrzymy szerzej, nie zależnie z jaką narodowością mamy do czynienia, to okazuje się, że prawie każde dziecko w Dubaju przynajmniej trzy razy w tygodniu uczęszcza na jakieś dodatkowe zajęcia. Same dzieci licytują się i wychwalają kto ma więcej w planie pozaszkolnym. Jazda konna, lekcje pianina, pływania, tenisa czy tańca, kółka matematyczne, językowe czy szachowe to dopiero wierzchołek góry lodowej. Spirala się nakręca i sami rodzice nieraz popadają w błędne koło, czując się winni że dziecko mimo codziennych zajęć dodatkowych i tak za mało korzysta. Niektórzy nawet specjalnie modyfikują swoje domy tak, by wygospodarować odpowiednio wyposażoną sale do tańca, baletu czy gimnastyki by trener mógł przyjeżdżać do domu. Obowiązkowo dom czy apartament z dostępem do basenu by dziecko mogło codziennie ćwiczyć pływanie, to także niezbędny punkt na liście większości tutejszych rodzin. Dziecko nie będzie traciło więc czasu na dojazdy a w jednym dniu będzie można „upchnąć” więcej zajęć. Nie ma reguły czy oboje rodzice pracują czy też tylko jedno z nich. W pierwszej sytuacji zapracowani opiekunowie pragną zapewnić swojej latorośli nie tylko wszystko to co najlepsze ale jednocześnie czasami próbują w ten sposób  zagłuszyć fakt, że nie ma ich w domu przez sporą część czasu. Dziecko, które ma zapełniony czas od rana do wieczora nie będzie miało kiedy nawet tej „pustki” zaobserwować. Czy tak faktycznie jest to już pytanie do przemyślenia indywidualnie. Podobnie jednak wygląda sytuacja nawet gdy jedno z rodziców nie pracuje- ( w Dubaju jest to najczęściej kobieta). Większość matek czuje się w obowiązku niejako,że skoro jest w domu to „musi” wypełnić ten czas zawożąc dziecko na coraz to nowsze zajęcia dodatkowe lub inne rozrywki. Niewiele czasu zostaje zatem dziecku by wyjść na plac zabaw i pobiegać beztrosko z kolegami. Drugą kwestią jest fakt, że nie mają na to po prostu już siły.
Powyżej opisany trend nie jest tylko przypadłością Dubaju. Obawiam się, że jest to powszechnie występujące zjawisko na sporej części kuli ziemskiej. Polska także bardzo silnie wpisuje się w ten obrazek. Liczne artykuły alarmują, że wyścig szczurów polskich dzieci przybiera na sile z roku na rok. Inwestycja w kursy, korepetycje i inne zajęcia pozalekcyjne to priorytet w większości domów. Presja społeczna jest też bardzo silna by coraz więcej i więcej dziecko robiło po szkole. Dzieci są coraz bardziej przemęczone i w rezultacie nie potrafią skupić uwagi na niczym.
Gdzie jest „złoty środek”- trudno powiedzieć. Każdy z nas w ramach własnej rodziny powinien sobie odpowiedzieć na to pytanie. Każde dziecko jest inne, więc indywidualne podejście jest konieczne. Odpowiedzmy sobie też na pytanie czy my dorośli nie chcemy naszych niespełnionych marzeń przekłuć na nasze dzieci? Rozmawiajmy z nimi, pytajmy. Bądźmy też czujni czy dziecko nie zgadza się na dane zajęcia tylko po to by nas zadowolić albo wydaje mu się, że tak wypada. Istnieje cienka granica pomiędzy wspieraniem i inspirowaniem dziecka a zmuszaniem go do dodatkowego wysiłku. Zdaję sobie sprawę, że niektóre dzieci wymagają dodatkowych lekcji by dogonić grupę lub by rozwinąć swój talent, z którego wartości nie do końca sobie teraz zdają sprawę. Wyrobienie odpowiednich nawyków od najmłodszych lat i zaszczepienie różnych pasji również wpływa pozytywnie i na pewno zaprocentuje w przyszłości. Bądźmy jednak zawsze ostrożni by nie przegiąć w żadną ze stron. Znalezienie umiaru, to klucz do sukcesu w każdej sferze życia.
Na koniec pewna moja uwaga i myśl , która powinna przyświecać każdemu. Nigdy nie porównujmy dzieci między sobą. Każde jest przecież inne i niepowtarzalne. Co więcej my dorośli również stosujmy tą zasadę - nie porównujmy się chorobliwie  z nikim a przede wszystkim nie oceniajmy ( innych jak i samych siebie).



Moja trzylatka w todze



Zajęcia z gimnastyki






1 komentarz:

  1. Pomarańczowa Ciuchcia? Sprawdź! Nasze przedszkole z całą pewnością przypadnie do gustu Tobie i Twojemu dziecku.

    OdpowiedzUsuń