Do niedawna wyścig szczurów
kojarzył się głównie z dorosłymi, którzy ślepo wsiadają do machiny jaką jest
nieustanna pogoń za karierą, pieniędzmi,
statusem społecznym. Przestaje to jednak być tylko domeną tych najstarszych,
gdyż w obecnych czasach rywalizacja i powszechny pęd za ideałem stał się
widoczny także wśród dzieci.
Dubaj jak pisałam w poprzednim
poście ( Dlaczego dzieci w Dubaju są inteligentniejsze?), to miejsce, które
daje ogromne możliwości rozwoju na każdej płaszczyźnie. Dzieci stykają się z
multikulturowym środowiskiem i w jednym mieście mają dostęp do specjalistów
prawie z każdej dziedziny. Sprawia to, że mogą one rozwijać pasję jaką sobie
tylko wymarzą. Od gimnastyki, po taniec, jazdę konną i naukę języków obcych.
Pustynia nie jest nawet ograniczeniem dla rozwoju takich dziedzin jak
narciarstwo czy jazda figurowa na lodzie. Jak to się mówi do wyboru do koloru
co dusza zapragnie. Rodzice, szczególnie Ci zamożniejsi, których w Dubaju nie
brakuje, chętnie inwestują w taką formę zajęć pozalekcyjnych dla swoich
pociech. Przecież skoro tyle możliwości to żal z tego nie skorzystać, gdyż to
tylko zaprocentuje w przyszłości…
Czy jednak takie podejście i
mnogość wyboru nie jest przekleństwem
dla tutejszych dzieci?
Pamiętam jaki zimny prysznic mnie
spotkał, gdy chciałam zapisać moją córkę, do przedszkola w Dubaju. Byłam pewna,
że skoro wszystkie tutejsze placówki edukacyjne są prywatne a moja pierworodna
pójdzie dopiero za rok do przedszkola ( tutejszego FS1 według systemu
brytyjskiego) to nie będzie z tym żadnych problemów. I tu się zdziwiłam, bo w
większości szkół poinformowano mnie, że trzeba dziecko zapisać najpierw na
egzamin i uwaga, z wyprzedzeniem dwu lub nawet trzyletnim!!! Liczba chętnych zawsze
jest bardzo duża i nawet lista rezerwowa
jest przepełniona i zamknięta. Wychodzi zatem, że będąc już w ciąży powinnam to
uczynić!? Są owszem szkoły, które mają miejsca ale najczęściej są one usytuowane
na obrzeżach miasta gdzie podróż w jedną stronę może trwać ponad godzinę (50km)
lub są to bardzo kiepskie placówki posiadające nauczycieli słabo władających
językiem angielskim a klasy są przepełnione. Zaznaczyć należy, także iż pierwszeństwo w zapisach do przedszkoli i szkół mają dzieci, których rodzeństwo już uczęszcza do danej sieci placówek. Stąd też przy kolejnym dziecku może być łatwiej jeżeli decydujemy się je posłać tam gdzie uczęszcza jego rodzeństwo.
Samo dostanie się na egzamin i
opłata, nie gwarantuje wcale tego, że dziecko zostanie przyjęte. Niespełna
trzylatkowie są poddawani( w mojej ocenie niezbyt łatwemu) assesmentowi a
poprzeczka jest postawiona wysoko. Dzieci nie mające przygotowania i pierwszy
raz stykające się z taką formą testu, bardzo słabo wypadają, a w rezultacie nie
zostają przyjęte. Stres rodziców by dziecko zaprezentowało się dobrze,
niejednokrotnie jest bardzo wysoki. Także oni niejako zostają poddani
nieformalnej ocenie. Pytani są o to czym się zajmują, gdzie mieszkają a także
czy jedno z nich będzie mogło aktywnie uczestniczyć w życiu szkoły. Zatem
machina wyścigu szczurów zostaje wprawiona w ruch już od najmłodszych lat.
Z moich obserwacji wynika, iż
szczególnie wysoką wagę do edukacji i zajęć dodatkowych przywiązują osoby
pochodzące z Indii. W większości tych rodzin, dzieciom od najmłodszych lat
wpaja się dyscyplinę i konieczność
osiągania jak najlepszych wyników w nauce. Edukacja bowiem w ich mniemaniu
determinuje pozycję społeczną i możliwość osiągnięcia sukcesów zawodowych. Nierzadko
i dziś w tym kraju popularne są
małżeństwa aranżowane, gdzie pary kojarzy się biorąc pod uwagę nie tylko
ułożenie gwiazd ale także pochodzenie, zamożność rodzin, wiek a także właśnie
wykształcenie i pozycję zawodową. Zależność ta w pewien sposób może
„usprawiedliwiać” konieczność bycia najlepszym i wszechstronnym od kołyski.
Co ciekawe jednak, jak spojrzymy
szerzej, nie zależnie z jaką narodowością mamy do czynienia, to okazuje się, że
prawie każde dziecko w Dubaju przynajmniej trzy razy w tygodniu uczęszcza na jakieś
dodatkowe zajęcia. Same dzieci licytują się i wychwalają kto ma więcej w planie
pozaszkolnym. Jazda konna, lekcje pianina, pływania, tenisa czy tańca, kółka
matematyczne, językowe czy szachowe to dopiero wierzchołek góry lodowej.
Spirala się nakręca i sami rodzice nieraz popadają w błędne koło, czując się
winni że dziecko mimo codziennych zajęć dodatkowych i tak za mało korzysta.
Niektórzy nawet specjalnie modyfikują swoje domy tak, by wygospodarować odpowiednio
wyposażoną sale do tańca, baletu czy gimnastyki by trener mógł przyjeżdżać do
domu. Obowiązkowo dom czy apartament z dostępem do basenu by dziecko mogło codziennie ćwiczyć pływanie, to także niezbędny punkt na liście większości tutejszych rodzin. Dziecko nie będzie traciło więc czasu na dojazdy a w jednym dniu będzie
można „upchnąć” więcej zajęć. Nie ma reguły czy oboje rodzice pracują czy też tylko
jedno z nich. W pierwszej sytuacji zapracowani opiekunowie pragną zapewnić
swojej latorośli nie tylko wszystko to co najlepsze ale jednocześnie czasami
próbują w ten sposób zagłuszyć fakt, że
nie ma ich w domu przez sporą część czasu. Dziecko, które ma zapełniony czas od
rana do wieczora nie będzie miało kiedy nawet tej „pustki” zaobserwować. Czy
tak faktycznie jest to już pytanie do przemyślenia indywidualnie. Podobnie
jednak wygląda sytuacja nawet gdy jedno z rodziców nie pracuje- ( w Dubaju jest
to najczęściej kobieta). Większość matek czuje się w obowiązku niejako,że skoro
jest w domu to „musi” wypełnić ten czas zawożąc dziecko na coraz to nowsze
zajęcia dodatkowe lub inne rozrywki. Niewiele czasu zostaje zatem dziecku by
wyjść na plac zabaw i pobiegać beztrosko z kolegami. Drugą kwestią jest fakt,
że nie mają na to po prostu już siły.
Powyżej opisany trend nie jest
tylko przypadłością Dubaju. Obawiam się, że jest to powszechnie występujące
zjawisko na sporej części kuli ziemskiej. Polska także bardzo silnie wpisuje
się w ten obrazek. Liczne artykuły alarmują, że wyścig szczurów polskich dzieci
przybiera na sile z roku na rok. Inwestycja w kursy, korepetycje i inne zajęcia
pozalekcyjne to priorytet w większości domów. Presja społeczna jest też bardzo
silna by coraz więcej i więcej dziecko robiło po szkole. Dzieci są coraz
bardziej przemęczone i w rezultacie nie potrafią skupić uwagi na niczym.
Gdzie jest „złoty środek”- trudno
powiedzieć. Każdy z nas w ramach własnej rodziny powinien sobie odpowiedzieć na
to pytanie. Każde dziecko jest inne, więc indywidualne podejście jest
konieczne. Odpowiedzmy sobie też na pytanie czy my dorośli nie chcemy naszych
niespełnionych marzeń przekłuć na nasze dzieci? Rozmawiajmy z nimi, pytajmy.
Bądźmy też czujni czy dziecko nie zgadza się na dane zajęcia tylko po to by nas
zadowolić albo wydaje mu się, że tak wypada. Istnieje cienka
granica pomiędzy wspieraniem i inspirowaniem dziecka a zmuszaniem go do
dodatkowego wysiłku. Zdaję sobie sprawę, że niektóre dzieci wymagają
dodatkowych lekcji by dogonić grupę lub by rozwinąć swój talent, z którego
wartości nie do końca sobie teraz zdają sprawę. Wyrobienie odpowiednich nawyków od najmłodszych lat i zaszczepienie różnych pasji również wpływa pozytywnie i na pewno zaprocentuje w przyszłości. Bądźmy jednak zawsze ostrożni
by nie przegiąć w żadną ze stron. Znalezienie umiaru, to klucz do sukcesu w
każdej sferze życia.
Na koniec pewna moja uwaga i myśl
, która powinna przyświecać każdemu. Nigdy nie porównujmy dzieci między sobą. Każde jest przecież inne i niepowtarzalne. Co więcej my dorośli również stosujmy tą zasadę - nie porównujmy się chorobliwie z nikim a przede wszystkim nie oceniajmy (
innych jak i samych siebie).
Moja trzylatka w todze |
Zajęcia z gimnastyki |
Pomarańczowa Ciuchcia? Sprawdź! Nasze przedszkole z całą pewnością przypadnie do gustu Tobie i Twojemu dziecku.
OdpowiedzUsuń