lutego 19, 2020

Moje życie na emigracji w Dubaju

Moje życie na emigracji w Dubaju





Mam na imię Kasia. Z moim mężem Jackiem poznaliśmy się gdy ja miałam 16 lat a on 18. Po 10 latach bycia razem wzięliśmy ślub i zamieszkaliśmy w małym pokoiku we Wrocławiu, w studenckim mieszkaniu. Tak naprawdę większość czasu byliśmy oddzielnie. Ze względu na specyfikę pracy Jacek wyjeżdżał na wielotygodniowe delegacje na Bliski Wschód, głównie do Arabii Saudyjskiej. Rozłąka była zatem często bardzo długa. Tak jakbyśmy prowadzili dwa oddzielne życia, samotnie. Pamiętam, iż najbardziej bolesne były dla mnie święta Bożego Narodzenia i Sylwester tuż po naszym ślubie, które spędziliśmy z dala od siebie…ja w Polsce on gdzieś na pustyni.
Zatem gdy tylko nadarzyła się okazja, iż możemy wspólnie wyjechać do Dubaju i tam zamieszkać, od razu się zgodziłam. Wiedziałam, że jego praca nadal będzie związana z podróżami, ale rozłąki te nie będą już tak długie. Poza tym wydawało mi się, że nieustanne słońce i egzotyczność tego kraju, będą w stanie wiele zrekompensować… Tak też ostatecznie w 2010 roku przenieśliśmy się do Dubaju. Musicie pamiętać, że w tamtym okresie Emiraty nie były jeszcze tak popularne i znane Polakom. Social media w Polsce dopiero zaczynały „raczkować” i wiedza na temat tego rejonu w Polsce była znikoma.
Przyjeżdżając do Dubaju, spodziewałam się spotkać na ulicach głównie Arabów. Jakże zaskoczona byłam tym, co zobaczyłam…Okazało się, iż populacja Dubaju jest nadzwyczaj kosmopolityczna. Rdzenni Emiratczycy (z ang. Emiratis) to dziś niecałe 20% ludności Dubaju. Arabowie stanowią tylko 27% ludności tego emiratu. Niemal 3/4 ludności stanowią imigranci z innych krajów Azji. Najliczniejszą grupą są przybysze z Indii – 51% – i Pakistańczycy – 16%, znaczną mniejszością zaś osoby pochodzące z krajów Europy, USA czy Australii. W Dubaju jest więcej robotników z Indii, Bangladeszu, Pakistanu i Chin niż stałych mieszkańców. Jest to zatem prawdziwy miks kulturowy.
To nie jedyny fakt, który mnie tu zadziwił. Zaskoczona tak dużą odmiennością kulturową, społeczną i architektoniczną tego kraju postanowiłam zacząć zgłębiać wiedzę na jego temat. Niestety w tamtym czasie niewiele było literatury i informacji w języku polskim.  Jedynym źródłem wiadomości oprócz własnych przeżyć było kilka pozycji w języku angielskim, które łapczywie pochłaniałam. Wtedy to też narodziła się myśl by zacząć pisać książkę o Dubaju i arabskiej kulturze z punktu widzenia Europejczyka. Wertując anglojęzyczne publikacje, dubajskie gazety, wypytując znajomych poznanych na obczyźnie, sukcesywnie zbierałam informację na temat tego miejsca. Dostrzegłam, iż poznając te wszystkie fakty, coraz mocniej zżywam się z tym miejscem i jest ono dla mnie jeszcze bardziej fascynujące.

Abra w Starym Dubaju

Niestety mimo ogromnego zapału i fascynacji na jakiś czas musiałam przerwać pracę nad moją książką, którą jak tylko zaczęłam pisać, wiedziałam iż zatytułuję „Dubajski savoir-vivre”. Pierwszy dłuższy przestój moich „badań”, nastąpił, gdy podjęłam pracę zawodową w Dubaju   w dziale finansowym jednej z amerykańskich firm. Nie muszę chyba tłumaczyć, że praca na obczyźnie w korporacji na pełen etat plus dziecko w wieku przedszkolnym nieźle pochłaniają czas. (W 2011 roku staliśmy się na obczyźnie rodzicami naszej pierwszej córki. Moje doświadczenia związane z zagrożoną ciążą i opieką medyczną, położniczą na Bliskim Wschodzie mogłyby stanowić dobre podwaliny na kolejna pozycję literacką )
Wracając jednak do tematu książki „Dubajski savoir-vivre. Poradnik życia w Dubaju”-tytuł ewoluował i rozwinął się w czasie pracy twórczej wraz z powiększaniem się jej wolumenu. Brak czasu, dodatkowo mąż, który często podróżuje biznesowo, przedszkola czynne tylko do piętnastej i brak możliwości pozostawienia dziecka z babcią czy inną opiekunką nie pozostawiły mi wiele wyboru, niż zarzucenie pewnych projektów, czyli odłożenie tworzenia książki-poradnika. Życie pisze jednak przeróżne scenariusze. Po paru latach nagła choroba wymusiła na mnie rezygnację z pracy i kariery zawodowej. Operacja wycięcia guza z klatki piersiowej, a następnie długa rekonwalescencja i unieruchomienie ze względu na konieczność zrastania mostka po przebytej torakotomii sprawiły, że idea dokończenia książki o Dubaju wróciła. Nie jest to jednak koniec „przygód”. Kolejna wyczekiwana ciąża, która pojawiła się wkrótce, spowodowała, że coraz bardziej rosła motywacja, by sfinalizować zaczęty projekt. Dziś śmieję się z tego, iż „Dubajski savoir- vivre. Poradnik życia w Dubaju”, rodził się w bólach dosłownie i w przenośni. Ciąża była zagrożona – sześć miesięcy musiałam przeleżeć w łóżku. Wolno mi było tylko wstawać do toalety. Pomyślicie, iż to idealna sytuacja, by napisać książkę, gdyż nic innego nas nie rozprasza. Owszem, może i tak, gdyby nie fakt, że czasownik „leżeć” w powyższym zdaniu ma kluczowe znaczenie. Ze względu na bóle i skurcze w ciągu dnia mogłam przebywać w pozycji siedzącej maksymalnie dwie godziny. Nie muszę chyba mówić, iż pisanie w pozycji leżącej z silnymi bólami nie należy do najłatwiejszych. Dzięki wsparciu wspaniałej rodziny i przyjaciół, którzy zajmowali się mną i moją córką na obczyźnie w tym trudnym czasie, udało mi się w końcu ukończyć rozpoczęte dzieło tuż przed porodem. Rękopis przeleżał jednak dość długo w szufladzie. Głównym powodem był chyba strach, brak wiary w siebie, a może po prostu nie był to mój czas… W końcu jednak po ponad 8 latach postanowiłam wydać moje dzieło pt. „Dubajski savoir- vivre. Poradnik życia w Dubaju”. Nie jeden z Was pewnie zapyta dlaczego dopiero teraz (publikacja ukazała się na rynku polskim w listopadzie 2019 roku), skoro książka została ukończona już 3 lata temu? 
Bezpośrednim bodźcem był fakt, iż w ostatnim czasie na rynku polskim pojawiło się sporo pozycji dotyczących Dubaju, które w moim odczuciu skupiają się niejednokrotnie tylko na jednym aspekcie czy problemie tego miejsca i nadmiernie go wyolbrzymiają. Powoduje to, że zaburza się percepcja odbioru tego kraju jako całości. W mojej opowieści (na ile tylko to możliwe) chciałam obiektywnie przedstawić wszystkie zasady, zwyczaje, zachowania panujące w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, dystansując się od tego, czy są one dobre, czy złe.




Pokusiłam się również o to, by przybliżyć i odpowiedzieć na pytania dotyczące islamu, jak również tego, jak należy się zachowywać w kraju muzułmańskim. Jako chrześcijanka powyższą wiedzę zdobyłam, studiując fachową literaturę i rozmawiając z moimi znajomymi muzułmanami. Bazując na własnych doświadczeniach i wiedzy, szczegółowo opisuję to, co wolno robić, a co jest naganne i zakazane. Myślę, iż niezwykle cenne są też wiadomości dotyczące tego, jak się szuka pracy a następnie pracuje i żyje w Dubaju. Piszę o kosztach życia, rzeczach które mnie niezwykle zaskoczyły i które musiałam zaakceptować.  Opisuję zjawisko tzw. szoku kulturowego, które mnie osobiście dotknęło na emigracji. Starałam się zebrać wszystkie te informacje, które chciałabym znać planując przeprowadzkę do kraju, szczególnie takiego gdzie panuje prawo Szariatu.
Rozpoczynając życie i pracę w każdym nowym państwie, trzeba się liczyć z ryzykiem wystąpienia tzw. szoku kulturowego, niezależnie czy jest to kraj bliski nam kulturowo czy też nie. Zjawisko to objawiać się on może typową silną tęsknotą za ojczystym krajem lub bliskimi, silnymi bólami głowy, alergią, depresją, a nawet załamaniem nerwowym. Jest to niekontrolowana reakcja organizmu na pojawiający się stres i sposób radzenia sobie z nim w nowych warunkach. Szok kulturowy szczególnie może dotykać osoby, które w przeszłości nie podróżowały wiele, ale nie jest to reguła.  Znam wiele przypadków, kiedy fenomen ten dotykał osoby, po których najmniej byśmy się tego spodziewali. Nawet silni, młodzi, zdrowi mężczyźni, którym niestraszne są nowe wyzwania, nagle po przyjeździe do Dubaju zaczynali cierpieć na liczne problemy zdrowotne, zawroty głowy. Spowodowane jest to stresem związanym z nowym miejscem, innością kulturową czy też odmiennym klimatem. Więcej na temat możesz przeczytać w mojej książce.


                          Więcej na temat książki o czym jest i komu dedykowana znajdziesz tutaj


Niedługo minie prawie 10 lat odkąd mieszkam w Dubaju. Miałam i nadal mam okazję podziwiać i zgłębiać ten kraj z różnych perspektyw i z pozycji różnych ról. Byłam osobą poszukującą pracy, następnie pracownicą w międzynarodowej korporacji w sektorze naftowo-gazowym, a w międzyczasie zostałam matką dwóch córek, które urodziły się na obczyźnie. (Nie maja one obywatelstwa ZEA gdyż takie otrzymuje się tylko po ojcu Emiratczyku). Ze względu na liczne zdarzenia losowe miałam także okazję dogłębnie zbadać i przetestować tutejszą służbę zdrowia. Doświadczam tu więc chwil szczęśliwych, jak i tych mniej, gromadząc spory bagaż doświadczeń. Nadal jestem zafascynowana różnymi kulturami jakie się tu przeplatają i co chwilę coś nowego mnie tu zaskakuje- raz pozytywnie a czasami mniej. Niezależnie jednak gdzie mieszkamy nie zapomnijmy o zasadach savoir-vivre’u. Warto zgłębiać wiedzę na temat różnych kultur, gdyż ułatwi nam to funkcjonowanie na wielu płaszczyznach w każdym miejscu na ziemi.
Poznawanie innych krajów, narodów i ich zwyczajów zawsze jest wielką przygodą. Nie ma znaczenia, czy robimy to, czytając książki, oglądając programy telewizyjne, czy podróżując. Cieszmy się życiem, które jest sztuką samą w sobie. Nie zapominajmy przy tym nigdy o poszanowaniu lokalnej kultury i odmiennych zwyczajów.