Mam na imię Kasia. Z moim mężem
Jackiem poznaliśmy się gdy ja miałam 16 lat a on 18. Po 10 latach bycia razem
wzięliśmy ślub i zamieszkaliśmy w małym pokoiku we Wrocławiu, w studenckim
mieszkaniu. Tak naprawdę większość czasu byliśmy oddzielnie. Ze względu na
specyfikę pracy Jacek wyjeżdżał na wielotygodniowe delegacje na Bliski Wschód,
głównie do Arabii Saudyjskiej. Rozłąka była zatem często bardzo długa. Tak jakbyśmy
prowadzili dwa oddzielne życia, samotnie. Pamiętam, iż najbardziej bolesne były
dla mnie święta Bożego Narodzenia i Sylwester tuż po naszym ślubie, które
spędziliśmy z dala od siebie…ja w Polsce on gdzieś na pustyni.
Zatem gdy tylko nadarzyła się okazja,
iż możemy wspólnie wyjechać do Dubaju i tam zamieszkać, od razu się zgodziłam.
Wiedziałam, że jego praca nadal będzie związana z podróżami, ale rozłąki te nie
będą już tak długie. Poza tym wydawało mi się, że nieustanne słońce i
egzotyczność tego kraju, będą w stanie wiele zrekompensować… Tak też
ostatecznie w 2010 roku przenieśliśmy się do Dubaju. Musicie pamiętać, że w
tamtym okresie Emiraty nie były jeszcze tak popularne i znane Polakom. Social
media w Polsce dopiero zaczynały „raczkować” i wiedza na temat tego rejonu w
Polsce była znikoma.
Przyjeżdżając do Dubaju,
spodziewałam się spotkać na ulicach głównie Arabów. Jakże zaskoczona byłam tym,
co zobaczyłam…Okazało się, iż populacja Dubaju jest nadzwyczaj kosmopolityczna.
Rdzenni Emiratczycy (z ang. Emiratis) to dziś niecałe 20% ludności Dubaju.
Arabowie stanowią tylko 27% ludności tego emiratu. Niemal 3/4 ludności stanowią
imigranci z innych krajów Azji. Najliczniejszą grupą są przybysze z Indii – 51%
– i Pakistańczycy – 16%, znaczną mniejszością zaś osoby pochodzące z krajów
Europy, USA czy Australii. W Dubaju jest więcej robotników z Indii,
Bangladeszu, Pakistanu i Chin niż stałych mieszkańców. Jest to zatem prawdziwy
miks kulturowy.
To nie jedyny fakt, który mnie tu
zadziwił. Zaskoczona tak dużą odmiennością kulturową, społeczną i
architektoniczną tego kraju postanowiłam zacząć zgłębiać wiedzę na jego temat.
Niestety w tamtym czasie niewiele było literatury i informacji w języku
polskim. Jedynym źródłem wiadomości
oprócz własnych przeżyć było kilka pozycji w języku angielskim, które łapczywie
pochłaniałam. Wtedy to też narodziła się myśl by zacząć pisać książkę o Dubaju
i arabskiej kulturze z punktu widzenia Europejczyka. Wertując anglojęzyczne
publikacje, dubajskie gazety, wypytując znajomych poznanych na obczyźnie,
sukcesywnie zbierałam informację na temat tego miejsca. Dostrzegłam, iż
poznając te wszystkie fakty, coraz mocniej zżywam się z tym miejscem i jest ono
dla mnie jeszcze bardziej fascynujące.
Abra w Starym Dubaju |
Niestety mimo ogromnego zapału i
fascynacji na jakiś czas musiałam przerwać pracę nad moją książką, którą jak
tylko zaczęłam pisać, wiedziałam iż zatytułuję „Dubajski savoir-vivre”.
Pierwszy dłuższy przestój moich „badań”, nastąpił, gdy podjęłam pracę zawodową
w Dubaju w dziale finansowym jednej z amerykańskich
firm. Nie muszę chyba tłumaczyć, że praca na obczyźnie w korporacji na pełen
etat plus dziecko w wieku przedszkolnym nieźle pochłaniają czas. (W 2011 roku
staliśmy się na obczyźnie rodzicami naszej pierwszej córki. Moje doświadczenia
związane z zagrożoną ciążą i opieką medyczną, położniczą na Bliskim Wschodzie
mogłyby stanowić dobre podwaliny na kolejna pozycję literacką )
Wracając jednak do tematu książki
„Dubajski savoir-vivre. Poradnik życia w Dubaju”-tytuł ewoluował
i rozwinął się w czasie pracy twórczej wraz z powiększaniem się jej wolumenu.
Brak czasu, dodatkowo mąż, który często podróżuje biznesowo, przedszkola czynne
tylko do piętnastej i brak możliwości pozostawienia dziecka z babcią czy inną
opiekunką nie pozostawiły mi wiele wyboru, niż zarzucenie pewnych projektów,
czyli odłożenie tworzenia książki-poradnika. Życie pisze jednak przeróżne
scenariusze. Po paru latach nagła choroba wymusiła na mnie rezygnację z pracy i
kariery zawodowej. Operacja wycięcia guza z klatki piersiowej, a następnie
długa rekonwalescencja i unieruchomienie ze względu na konieczność zrastania
mostka po przebytej torakotomii sprawiły, że idea dokończenia książki o Dubaju
wróciła. Nie jest to jednak koniec „przygód”. Kolejna wyczekiwana ciąża, która
pojawiła się wkrótce, spowodowała, że coraz bardziej rosła motywacja, by
sfinalizować zaczęty projekt. Dziś śmieję się z tego, iż „Dubajski savoir-
vivre. Poradnik życia w Dubaju”, rodził się w bólach dosłownie i w przenośni.
Ciąża była zagrożona – sześć miesięcy musiałam przeleżeć w łóżku. Wolno mi było
tylko wstawać do toalety. Pomyślicie, iż to idealna sytuacja, by napisać
książkę, gdyż nic innego nas nie rozprasza. Owszem, może i tak, gdyby nie fakt,
że czasownik „leżeć” w powyższym zdaniu ma kluczowe znaczenie. Ze względu na
bóle i skurcze w ciągu dnia mogłam przebywać w pozycji siedzącej maksymalnie
dwie godziny. Nie muszę chyba mówić, iż pisanie w pozycji leżącej z silnymi
bólami nie należy do najłatwiejszych. Dzięki wsparciu wspaniałej rodziny i
przyjaciół, którzy zajmowali się mną i moją córką na obczyźnie w tym trudnym
czasie, udało mi się w końcu ukończyć rozpoczęte dzieło tuż przed porodem.
Rękopis przeleżał jednak dość długo w szufladzie. Głównym powodem był chyba
strach, brak wiary w siebie, a może po prostu nie był to mój czas… W końcu
jednak po ponad 8 latach postanowiłam wydać moje dzieło pt. „Dubajski
savoir- vivre. Poradnik życia w Dubaju”. Nie jeden z Was pewnie zapyta
dlaczego dopiero teraz (publikacja ukazała się na rynku polskim w listopadzie
2019 roku), skoro książka została ukończona już 3 lata temu?
Bezpośrednim
bodźcem był fakt, iż w ostatnim czasie na rynku polskim pojawiło się sporo
pozycji dotyczących Dubaju, które w moim odczuciu skupiają się niejednokrotnie
tylko na jednym aspekcie czy problemie tego miejsca i nadmiernie go
wyolbrzymiają. Powoduje to, że zaburza się percepcja odbioru tego kraju jako
całości. W mojej opowieści (na ile tylko to możliwe) chciałam obiektywnie
przedstawić wszystkie zasady, zwyczaje, zachowania panujące w Zjednoczonych
Emiratach Arabskich, dystansując się od tego, czy są one dobre, czy złe.
Pokusiłam się również o to, by
przybliżyć i odpowiedzieć na pytania dotyczące islamu, jak również tego, jak
należy się zachowywać w kraju muzułmańskim. Jako chrześcijanka powyższą wiedzę
zdobyłam, studiując fachową literaturę i rozmawiając z moimi znajomymi
muzułmanami. Bazując na własnych doświadczeniach i wiedzy, szczegółowo opisuję
to, co wolno robić, a co jest naganne i zakazane. Myślę, iż niezwykle cenne są
też wiadomości dotyczące tego, jak się szuka pracy a następnie pracuje i żyje w
Dubaju. Piszę o kosztach życia, rzeczach które mnie niezwykle zaskoczyły i
które musiałam zaakceptować. Opisuję
zjawisko tzw. szoku kulturowego, które mnie osobiście dotknęło na emigracji.
Starałam się zebrać wszystkie te informacje, które chciałabym znać planując
przeprowadzkę do kraju, szczególnie takiego gdzie panuje prawo Szariatu.
Rozpoczynając życie i pracę w
każdym nowym państwie, trzeba się liczyć z ryzykiem wystąpienia tzw. szoku
kulturowego, niezależnie czy jest to kraj bliski nam kulturowo czy też nie.
Zjawisko to objawiać się on może typową silną tęsknotą za ojczystym krajem lub
bliskimi, silnymi bólami głowy, alergią, depresją, a nawet załamaniem nerwowym.
Jest to niekontrolowana reakcja organizmu na pojawiający się stres i sposób
radzenia sobie z nim w nowych warunkach. Szok kulturowy szczególnie może
dotykać osoby, które w przeszłości nie podróżowały wiele, ale nie jest to
reguła. Znam wiele przypadków, kiedy
fenomen ten dotykał osoby, po których najmniej byśmy się tego spodziewali.
Nawet silni, młodzi, zdrowi mężczyźni, którym niestraszne są nowe wyzwania,
nagle po przyjeździe do Dubaju zaczynali cierpieć na liczne problemy zdrowotne,
zawroty głowy. Spowodowane jest to stresem związanym z nowym miejscem, innością
kulturową czy też odmiennym klimatem. Więcej na temat możesz przeczytać w mojej książce.
Więcej na temat książki o czym jest i komu dedykowana znajdziesz tutaj
Niedługo minie prawie 10 lat
odkąd mieszkam w Dubaju. Miałam i nadal mam okazję podziwiać i zgłębiać ten
kraj z różnych perspektyw i z pozycji różnych ról. Byłam osobą poszukującą
pracy, następnie pracownicą w międzynarodowej korporacji w sektorze
naftowo-gazowym, a w międzyczasie zostałam matką dwóch córek, które urodziły
się na obczyźnie. (Nie maja one obywatelstwa ZEA gdyż takie otrzymuje się tylko
po ojcu Emiratczyku). Ze względu na liczne zdarzenia losowe miałam także okazję
dogłębnie zbadać i przetestować tutejszą służbę zdrowia. Doświadczam tu więc
chwil szczęśliwych, jak i tych mniej, gromadząc spory bagaż doświadczeń. Nadal
jestem zafascynowana różnymi kulturami jakie się tu przeplatają i co chwilę coś
nowego mnie tu zaskakuje- raz pozytywnie a czasami mniej. Niezależnie jednak
gdzie mieszkamy nie zapomnijmy o zasadach savoir-vivre’u. Warto zgłębiać wiedzę
na temat różnych kultur, gdyż ułatwi nam to funkcjonowanie na wielu
płaszczyznach w każdym miejscu na ziemi.
Poznawanie innych krajów, narodów
i ich zwyczajów zawsze jest wielką przygodą. Nie ma znaczenia, czy robimy to,
czytając książki, oglądając programy telewizyjne, czy podróżując. Cieszmy się
życiem, które jest sztuką samą w sobie. Nie zapominajmy przy tym nigdy o
poszanowaniu lokalnej kultury i odmiennych zwyczajów.